To była piękna majowa sobota. Po ulewnych deszczach w końcu wyjrzało słońce. Po cichu na to liczyłam, bo to miał być dzień wyjątkowy – i taki był! Jedyny, niepowtarzalny, na pełnym luzie i w zgodzie z naturą. A ja mogłam w nim uczestniczyć i tworzyć niezapomnianą pamiątkę. Taki ślub na połoninach Beskidu Niskiego to był prawdziwy rarytas :D Nie będę więcej pisać – zobaczcie sami!