Piękny, gorący, czerwcowy dzień. Upał lał się strumieniami z nieba. Dobrze, że co jakiś czas nadciągały chmury i pozwalały odrobinę odetchnąć. Przyjechałam po raz drugi do Sidziny i miałam ogromną przyjemność drugi raz uwieczniać na zdjęciach piękną uroczystość – tym razem jednak o zupełnie innym charakterze. Nie był to bowiem Ślub a Prymicje. Niezwykle przejmująca uroczystość, pełna wzruszeń, uśmiechów i udzielającej się wszystkim radości. Zobaczcie sami jaka pozytywna energia bije z tego reportażu :)